29 października 2023

RECENZJE CZYTELNIKÓW -- CZYLI JAK I DLACZEGO?

 Na jednej z moich ulubionych grup czytelniczych na Fb pojawiły się pierwsze opinie czytelników, którzy zakupili moją powieść i zrewanżowali się recenzją.

Jak każdy debiutant jestem dość wrażliwy na oceny i wszelkie głosy krytyczne, prowokują mnie do odpowiedzi i prób wytłumaczenia recenzentowi co i jak. Ja wiem, że muszę się uzbroić w grubą skórę, bo przecież jeszcze żaden twórca w tej galaktyce nie stworzył dzieła, które spodobałoby się absolutnie każdemu czytelnikowi. Tak już podobno jest!

Pomyślałem jednak, że te recenzje i moje na nie odpowiedzi, to doskonały materiał, aby go tu przytoczyć i pokazać wam - jakie pytania nasuwają się czytelnikom, którzy odważyli się "Lestkowiców" przeczytać.

Dla uwagi grafika Jakuba Różalskiego - jedna z moich ulubionych, tych które pomagały mi pisać.

Opinia czytelnika:Krzysztof Fudziński:

    Oryginalna historycznie konstrukcja fabuły. Poprawnie, choć niezwykle skrótowo operuje Pan słowem. Brak mi tutaj emocji. Nie poznajemy dokładnie naszych bohaterów. Nie zdążymy się z nimi zaprzyjaźnić, pobyć na kilku stronach sam na sam, bo akcja zabiera nas wciąż dalej... Stąd wrażenie że w ogóle ich nie znamy. Nie wiemy co targa Lestkiem, jakie ma on, choćby wyobrażenie przyszłego Państwa. Nie towarzyszymy jego przemyśleniom a i dialogi, zbyt hmmm... sztywne, wyraźnie zubożają postacie. Dla mnie za mało przedstawienia kultury materialnej i opisów .... puszczy, grodów, krajobrazów. Po prostu literacko nie czujemy miejsca akcji. Trzeba zauważyć że świetny jest opis pobojowiska na pierwszych stronach. Wątek fantastyczny ożywia narracje, choć dla mnie osobiście bywał męczący. Językowo dobrze się to czyta, co u współczesnych pisarzy jest nieoczywiste.....

moja odpowiedź:

    Dziękuję za konstruktywną krytykę. Może niepotrzebnie powstrzymywałem się od opisów, aby nie zamęczać czytelnika. Widząc, jak skonstruowane są współczesne historie ( np. filmy), skupiłem się na porywającej akcji. Może to nie był do końca dobry pomysł... Rozważę to w następnej powieści.


Janusz Stok:

Właśnie skończyłem czytać Pańską powieść, zatem piszę na gorąco. Podziwiam swobodę językową, wartość akcji, dobrze skonstruowana fabułę. Przypomniałem sobie sporo już nie używanych obecnie słów, którymi Pan operuje w swej powieści. Częściowo popieram mego przedmówce Krzysztofa Fudzinskiego co do Lestka, a co do opisów przyrody itp., to byleby nie było z nimi jak że słynnym "Nad Niemnem"  Zatem kontynuujemy to dzieło...

moja odpowiedź:

Dziękuję za opinię. Nie ukrywam, że pierwszą powieść napisałem całkowicie żywiołowo. Zapisywałem po prostu pomysły i fantazje, tak zupełnie bez planu i konspektu. Poszczególne postacie pojawiały się niespodziewanie i same dyktowały mi swoje dialogi. To była niesamowita przygoda. Coś jak gra komputerowa w uniwersum wczesnego średniowiecza. Zakończenie poznałem też niewiele przed końcem powieści. Może właśnie dlatego nie ma tam zbyt wiele opisów. Ja po prostu widziałam to wszystko oczyma wyobraźni. Jestem pewien że ty też! Wierzę, że moi czytelnicy potrafią wyobrazić sobie bohatera. Jeśli coś opisuję, to tylko wtedy, kiedy dany szczegół ma istotne znaczenie dla rozwoju akcji.

Jeśli zaś chodzi o charakterystykę postaci, to prawda. Kurs pisarski z tworzenia wielowarstwowego charakteru bohaterów, zrobiłem dopiero po opublikowaniu powieści. Weźmy jednak takiego Lestka z Piastów - Czy nie posiada trzech twarzy? Jedną na pokaz - dla obcych - drugą łagodniejszą, tylko dla bliskich i przyjaciół i wreszcie tę trzecią, z której sam nawet nie zdaje sobie do końca sprawy. Historia ewolucji jego osobowości pokazuje rozwój z awanturniczego watażki, poprzez katharsis – którą były dla niego zdrada i wygnanie, aż do przemiany w dobrego władcę i gospodarza - prawdziwego twórcy państwa. Posiada swój charakterystyczny język i light-motyw (zawsze widzimy go z kubkiem piwa lub miodu) - no, to czego mu właściwie brakuje?

Janusz Stok:  No racja... intryguje mnie ta 3. twarz Lestka, coś więcej o niej poproszę...

moja odpowiedź:

– Być może nie zaakcentowałem tego dość mocno, ale popatrz na jego stosunek do bogów i religii. – Początkowo pragmatyk i trzeźwy realista w religii widział tylko przeszkodę na drodze do władzy. Potem, kiedy zrozumiał że w spalonej świątyni w Moraczewie objawiła mu się Marzanna, stał się innym człowiekiem. Zżerany przez ambicję Lestek z początku powieści, za nic w świecie nie przyznałby się nawet przed samym sobą, że jest wrażliwym i kochającym ojcem. Nie potrafił tego okazać, ale to temat na następną książkę.



12 października 2023

RECENZJA POWIEŚCI

 Wiedziony nieodpartą wewnętrzną potrzebą podzielenia się moją książką z wszystkimi, zaniosłem jeden z egzemplarzy do Biblioteki Publicznej w Swarzędzu. W końcu to właśnie o początkach Swarzędza, jako osady rybackiej nad Jeziorem Swarożyckim, piszę w tej mojej powieści. Poza tym, ciekaw byłem czy zainteresuje ona pracujące tam panie bibliotekarki oraz, czy w ogóle możliwe jest takie podarowanie książki bibliotece.

Otóż możliwe jest! Pani Magdalena Kozłowska - zastępczyni kierownika biblioteki podjęła się przeczytania nowości. Obiecała też napisać opinię, ale zastrzegła, że nie zwykła słodzić, jeśli opowieść okaże się niewiele warta.

Z pewną nieśmiałością czekałem na tę recenzję. No wiecie - w końcu oddałem książkę w ręce profesjonalistki! 

Dziś ukazała się w miesięczniku "Prosto z ratusza". Sami powiedzcie - czy mogła być lepsza?



„Lestkowice”

Takiej książki jeszcze w księgozbiorze nie mieliśmy! Nasi czytelnicy mają okazję wypożyczyć powieść, która ukazała się nie w dużym wydawnictwie, ale w niewielkim nakładzie jako self-publishing. Akcja osadzona jest na terenach, które widzimy z okien. Bohaterowie żyją w borach i bagnach między Poznaniem a Gnieznem. Rzecz dzieje się jeszcze przed panowaniem Mieszka I, gdy władzę dzierżyli jego legendarni przodkowie. Jest to fikcja literacka, ale oparta na dużej wiedzy historycznej autora, z dobrymi przypisami poszerzającymi wiedzę mniej zorientowanego czytelnika. Nie trzeba więc mieć przygotowania, by sięgnąć po tę pozycję. Na pochwałę zasługuje okładka – grodziszcze, a w tle dziki wilk hipnotyzujący wzrokiem przyszłego czytelnika. Bohaterowie z krwi i kości stają się odbiorcy bliscy, bo skonstruowani są realistycznie pod względem psychologicznym. Różne elementy świata przedstawionego: warunki życia, rozwarstwienie społeczeństwa, walka o władzę, nawet stroje i dieta – prawdopodobnie tak właśnie wyglądały, jak przedstawił je Przemysław Tądrowski w „Lestkowicach”.  Absolutny majstersztyk to opisy bagien rozlewiska Cybiny i Warty, lasów, jeziora swarzędzkiego i grodzisk; one też biorą udział w akcji. Dla fanów fantastyki mamy tu psotne rusałki oraz przemianę chłopca w wilkołaka. Ale niech nie zrażą się ci, którzy tego typu książek nie lubią – obecność istot nadprzyrodzonych buduje atmosferę, daje obraz wierzeń ówczesnych ludzi, nie jest dominująca. Liczymy na to, że autorowi uda się wydać „Lestkowiców” w dużym nakładzie i powieść stanie się hitem na rynku księgarskim, a my będziemy mieć satysfakcję, że przeczytaliśmy ją w pierwotnej wersji; w takiej, jak ją widzi sam pisarz.


Z poważaniem,
Magdalena Kozłowska